Powolutku ruszamy dalej
Wczoraj dzięki temu, że moja siostra zechciała zostać z moimi bliźniakami (na szczęście są grzeczni) mogłam z mężem pojechać na budowę troszkę popracować. Z racji tegi, iż mój mąż nadal walczy z płytkami w kotłowni, a ja nie mogę mu pomóc wzięłam się za układanie wełny. Praca trochę żmudna i bardzo swędząca, ale byłam zadowolona z efektu. To co przedstawia zdjęcie zrobiłam sama w nieco ponad dwie godzinki:
najpierw jedna warstwa wełny 10, a potem druga 10 na zakładkę
i wiązanie
a tak to wygląda całościowo
Teraz tylko się zastanawiam jak ułożyć wełnę u góry-tym bardziej, że musimy mieć podwieszane sufity. Może macie jakiś pomysł, albo dobrą radę?
Poza tym dzisiaj panowie przyjechali poprawić wreszcie nasze cieknące kominy-oby tym razem poprawili dobrze.
Mam nadzieję, że trochę teraz zacznie się dziać na budowie. Jeśli moja siostra da radę popilnować po trzy godzinki dziennie moich szkrabów to może w dwa tygodnie położe tą wełnę:)